Post prawie-że rocznicowy o wszystkim i o niczym

Przypomniało mi się, że mam takiego bloga. A że minął ponad rok od ostatniego (i pierwszego, huehue) posta, to coś skrobnę.
Więc po pierwsze, uspokoję Was. W królestwie Halinek nic się nie zmieniło. Cóż za ulga, prawda? Zwłaszcza w czas zarazy to bardzo ważne. Z Szanowną Koleżanką zastanawiamy się, czym zajmuje się nasza kiero w domu w czasie pracy zdalnej. Ale zaprawdę, musi to być bardzo ważne i absorbujące zajęcie.

Po drugie to ten, taka melancholijna się trochę i sentymentalna zrobiłam. Bo tak bardzo musiałam przeczytać książki o Albanii, że po 5 latach poszłam wreszcie do Biblioteki Śląskiej. A ostatni raz tam zawitałam, gdy byłam studiowałam. Ach, ta młodość...! No więc udałam się do ww. przybytku, bo w przybytkach bliższych mi odległościowo bida z nędzą. Znaczy się, nie było tych książek, co chciałam. Ale jak możecie się domyślać, w Śląskiej były, więc skromnie wypożyczyłam kilka. I wiecie co? Robią teraz za kupkę wstydu. Piętrzą się razem z innym na stosie pod tytułem Na pewno przeczytam. Bo ja mam takie zrywy. Albo ciągle czytam, albo ciągle haftuję, albo szyję itp. Tylko seriale wciąż są ten, no... tak jakby bardziej cały czas. Ale spokojnie, podczas tak zwanego home office będą jak znalazł...

A po trzecie, jak to gdzieś kiedyś widziałam sformułowanie: nie mogę spać, bo ktoś w internecie nie ma racji. Więc tak całkiem po donkiszotowsku zwalczam totalną biologię i inne zacne szuryzmy. No i tak gdzieś zauważyłam, że jest jakaś dziwna korelacja z mlm z altmedem i/lub ezoteryką. I są ludzie, którzy gdy odniosą sukces finansowy (lub czasem gdy tak po prostu twierdzą, że odnieśli), to im się w głowie klepki przestawiają. No bo jak zarobili pieniądze w taki mądry i niekonwencjonalny sposób, a nie jak jakieś zwierzęta na etatach, tzn. że w ogóle są bardzo mądrzy. I szukają innych mądrych i niekonwencjonalnych sposobów np. na zdrowie. I potem wychodzi po latach, że ktoś, kogo nawet uważałaś za autorytet w pewnych dziedzinach, nagle pisze o wegetarianizmie jako o diecie poprawiającej wibracje(!) organizmu. I że kwestia mentalna bardzo wpływa na to, jak się czujesz. I niby to drugie stwierdzenie jest w jakiś sposób prawdziwe. Tylko że jak się temu przypatrzysz uważniej, to jest to w wielu kwestiach baaaardzo naciągnięte. I bardziej chodzi o to, "żeby wierzyć w swoją odporność" niż że boli cię brzuch ze stresu. A jak próbujesz tłumaczyć ludziom, że to tak nie działa, to się dowiadujesz, że przecież efekt placebo. I ktoś tam kiedyś sobie poprawił relacje z innym ludźmi i nagle jego zdrowie się poprawiło. Więc nie możesz powiedzieć, że totalna biologia nie działa. Ale wiecie, że ta sama totalna biologia mówi, że policystyczne jajniki to efekt nieprzepracowanej śmierci twojego ukochanego zwierzątka z dzieciństwa? Wiecie? To nieważne! Ona wie lepiej, bo lekarze jej nie pomogli, a pomógł naturopata/homeopata!
Jeśli chcielibyście jednak dalej zgrywać autorytet i nie wydawać się na pierwszy rzut oka szurem, to spokojnie. Social media pokazują, że to bardzo proste. Po prostu piszecie wtedy, że przecież nie negujecie, że koronawirus nie istnieje i że ludzie nie umierają, ale reakcja jest przesadzona, a w ogóle wirusy to nam pomagają w ozdrowieniu. No i napiszcie koniecznie, że nie wierzycie w teorie spiskowe (ale zaszczepią nas jak bydło i zaczipują!). Koniecznie też pomartwcie się o swobody obywatelskie i gospodarkę (bo jesteście poważnymi biznesmenami!). Pamiętajcie, gospodarka najważniejsza. Aha, no i pamiętaj, wierzcie w swoją odporność!
Ja pierdolę, jest mi wstyd, że ktoś mi taki kiedyś imponował. Na swoją obronę dodam, że wtedy chyba ta laska taka nie była, a przynajmniej nie w takim stopniu. Choć już na początku mojej wątpliwej kariery w mlm odepchnął mnie jej foch. Gdy powiedziałam, że rezygnuję z jej zajebistego kursu, bo zmieniło się jego miejsce odbywania. No bo jak to ja nie śmię dojeżdżać autobusem w weekendy z mojej Gminy do Miasta Powiatowego, gdzie łapię busa do Miasta Wojewódzkiego, by tam przesiąść się na autobus do Kolejnego Miasta?! I następne bilety kupować, bo inny przewoźnik! Bo ona TEŻ dojeżdzała do liceum z Kolejnego Miasta do Miasta Wojewódzkiego! Aha, spoko. Naprawdę nie wiem, czym było dojeżdżanie, bo ja przecież tylko dojeżdżałam przez całe liceum i studia z mojej Gminy do M. Wojewódzkiego, o ja głupia i niewdzięczna. I postanowiłam się choć trochę zrehabilitować. I wypisać się z tego cudownego mlm. Nawet nie dlatego, że nędzne grosze z tego mam. Ale nie chcę, żeby ta laska szurnięta ani grosza na mnie nie zarobiła, bo jej szuryzmy wspierać nie zamierzam. Ejmen.

Komentarze

Popularne posty